piątek, 27 stycznia 2017

Canon, Kodak, Nikon, LSD, ta zabawa po nocach się śni.


Ostatni tydzień przyniósł same rewelacje bieżące, tak że nie wytrzymuję tej presji i muszę skomentować.
Po pierwsze: Kodak wznawia produkcję slajdu Ektachrome! (To oni jeszcze żyją?) Okazuje się, że pan Darek Krakowian z Fotonegatywu miał rację- musi być przyszłość!- jak to mówił w wywiadzie Fotodinozy- LINK.

Kodak wraca do korzeni i liczy na entuzjastów analoga chętnych na filmy odwracalne. Ostatni raz strzelałem na slajdach w wieku lat 7-miu, może zatem czas powtórzyć doświadczenia?
Kodak zresztą ma się coraz lepiej, a jak wiemy- miał się gorzej. Oprócz dziesiątek nietrafionych inwestycji i upadku na pysk fotografii analogowej cierpiał także na emerytozę, taką samą na jaką cierpiało General Motors. Tj. firmowe programy emerytalne dla dawnych pracowników. Ponieważ firma Kodak ma sto lat, a życie człowieka się wydłuża (pomimo diety frytkowo- hamburgerowej) tych dawnych pracowników zrobiła się rzesza. I Kodak i General Motors układało się, zdaje się, w tej sprawie z rządem i jakoś pozbyło się balastu emerytalnego.
Nie wiem tylko co na to emerytowani pracownicy Kodaka.
Kodak wywalił też na bruk takie ilości ludzi, że normalnie nie wiem jak oni się tam w ogóle mieścili. Sprzedał tysiące swoich patentów za 525 milionów dolarów- między innymi Facebookowi, Apple'owi, Microsoftowi i Samsungowi.
I dopiero wtedy przestał przynosić 100 mln dolarów strat.
Potem w 2011 roku wszedł ostro na rynek drukarek atramentowych i tuszy.
Potem w 2012 roku wycofał się ostro z rynku drukarek atramentowych i tuszy.

W 2013-tym wszedł ostro w system aparatów Mikro 4/3 jaki prowadzli Olympus i Panasonic. Ale jakoś nie wyprodukował żadnego aparatu.
Potem ogłosił Bankructwo Małego Jacka (cytat).


Należy tu uświadomić, że Kodak, pominąwszy fotolaby, aparaty analogowe i cyfrowe, filmy i akcesoria do nich był niemal od początku swego istnienia dostarczycielem taśmy filmowej. Większość tego co obejrzeliście w życiu i co miało fabułę, było nakręcone na taśmie Kodaka.
A w latach 2000-ch został ostatnim dostarczycielem taśmy filmowej na świecie. Wycofało się Fuji.
A potem wszystko zaczęło robić się coraz bardziej cyfrowe. A nawet niektóre filmy zaczęto kręcić Canonami 5D Mk II. I producenci filmowi coraz częściej skłaniali się ku wywaleniu taśmy filmowej do kosza na śmieci. A razem z nią i Kodaka.
Ale nie reżyserzy.
W 2014 Quentin Tarantino, J.J. Abrams, Steven Spielberg, Christopher Nolan wsparli starania Kodaka o dalsze zamówienia z Hollywood. Dzięki nim na taśmie filmowej nakręcono „Star Wars- Przebudzenie Mocy” i „Spectre”.
Wyglądają nieźle te filmy.
I przyszłość Kodaka po raz pierwszy też wygląda dość nieźle. A będzie jeszcze nieźlej (cytat). Tylko oczywiście co? Oczywiście ceny filmów i wywołania wzrosną dwukrotnie, to już zapowiedziane.
Na tej fali Kodak zauważył, że istnieje rzesza fotografów, którzy nie włożyliby koszulki „nie płakałem po Ektachromie”.
Bo płakali.
Z rozrzewnieniem oglądali zdjęcia, jakie na ostatniej, najostatniejszej wyprodukowanej w 2010 roku rolce Kodachrome zrobił Steve Mc Curry (Trzeba tu powiedzieć, że pan McCurry strzelając na 36-ciu ostatnich klatkach Kodachroma nie spudłował ANI RAZU- LINK). Co najlepsze Kodak przebąkuje już coś o wznowieniu także Kodachrome. To ci numer wyciąłby Mc Curry;emu- do niedawna był ostatnim użytkownikiem tego filmu, a za chwilę jego akcja z ostatnią rolką byłaby niejako unieważniona...

Przedostatni mohikanin często zabija ostatniego mohikanina żeby nim zostać.
St. Jerzy Lec


Fot. Steve McCurry. Jedno z najbardziej znanych zdjęć zrobionych na Kodachrome.

Na razie jest zapowiedź wznowienia Ektachrome, w drugiej połowie 2017 roku. Wiemy jednak że- co? Że nie będzie tanio. Wiemy to nawet bez deklaracji Kodaka.
Największym wyzwaniem przy ewentualnym wznowieniu Kodachrome będzie dla Kodaka odbudowanie sieci laboratoriów zdolnych wywołać ten slajd, bo w międzyczasie w ramach cięć wszystkie zlikwidowano.
No ale miejmy nadzieję, ze Hollywood dosypie trochę grosza i Kodak da radę. Musicie tylko często chodzić do kina.

Po drugie- System Canon EOS ma już 30 lat, i zapewne z powodu wieku Canon ma już pewne zaniki pamięci:

INFORMACJA PRASOWA
30 lat systemu Canon EOS.
Warszawa, 9 stycznia 2017 r. – W marcu br. firma Canon będzie obchodzić 30. rocznicę wprowadzenia na rynek przełomowego systemu EOS, który obejmuje uznaną na świecie linię aparatów z wymienną optyką oraz (…)

(itd., itd., blalablabla)
A potem daje litanię:

30 lat systemu EOS – przełomowe momenty:
  • 1987 r. – Wprowadzenie na rynek aparatu EOS 650 oraz obiektywów EF 35-70mm f/3.5- 4.5, EF 35-105mm f/3.5-4.5 oraz EF 50mm f/1.8
  • 1989 r. – Premiera modelu EOS-1 – pierwszego aparatu Canon z autofocusem.
  • 1992 r. – Wprowadzenie na rynek lustrzanki EOS 5 z systemem automatycznego nastawiania ostrości poprzez ruch gałki ocznej.
  • 2000 r. – Premiera pierwszej cyfrowej lustrzanki jednoobiektywowej EOS D30.
  • 2001 r. – Wprowadzenie EOS-1D – pierwszej profesjonalnej lustrzanki cyfrowej.
  • 2003 r. – Wprowadzenie EOS 300D – pierwszej konsumenckiej lustrzanki cyfrowej w cenie poniżej 1000 euro.
  • 2005 r. – Premiera EOS 5D – pierwszej pełnoklatkowej lustrzanki cyfrowej Canon do zastosowań konsumenckich.
  • 2008 r. – Wprowadzenie EOS 5D Mark II – pierwszej lustrzanki Canon z możliwością filmowania w jakości Full HD.
  • 2012 r. – Premiera profesjonalnych kamer cyfrowych serii Cinema EOS.
  • 2012 r. – Wprowadzenie EOS M – pierwszego bezlusterkowca Canon.
  • 2015 r. – Liczba wyprodukowanych aparatów Canon z wymienną optyką osiąga 80 milionów.
  • 2016 r. – Canon informuje o wyprodukowaniu 120 milionów obiektywów EF.”

Dwa byki! A nawet trzy.
1.Pierwszym Canonem z autofokusem był T80, wypuszczony w kwietniu 1985. Pierwszym Canonem EOS z autofokusem był wspomniany na początku 650.
2.Pierwszą wypuszczoną na rynek cyfrową lustrzanką jednoobiektywową Canona był Canon EOS DCS-3 z roku 1995.
Jak widać na załączonym obrazku w Canonie DCS-3 łączą się dwa tematy niniejszego wpisu- część górna: Canon, część dolna: Kodak.



3. Pierwszą profesjonalną lustrzanką cyfrową był również ów powyższy Canon, świadczy o tym choćby jego cena 17.000 $. Amatorzy raczej nie byli skłonni.

No i co Canonie?
Jak się nazywa ten Niemiec co to mi wszystko chowa?
Alzheimer dziadku, Alzheimer!

Po trzecie- Nikon kończy 100 lat. Sto lat, sto lat, niech żyje żyje nam... a nie, czekaj. To lepiej już dwieście. Należy mu się. Należy mu się trochę wsparcia, bo nie dość że ostatnio notował same wpadki z nowymi modelami, które co chwila miały jakieś usterki, to jeszcze wypuścił system bezlusterkowców, który nie zrobił kariery.
Ja wiem co powinien Nikon zrobić, żeby tę karierę zrobić.
Ja wiem co się zepsuło
Autobus się zepsuł (cytat).

Nie, naprawdę wiem. Nikon ma tylko jeden fajny bezlusterkowiec- taki który bez żadnej obudowy da się zanurzyć pod wodę na 15 metrów i dalej działa! (plus dwa wodoszczelne obiektywy!). Nikon powinien nie robić nic innego tylko lansować, lansować, lansować swój system bezlusterkowców jako bezpośredniego następcę swoich podwodnych aparatów Nikonos (analogowych), które zniknęły z rynku i za którymi tęsknią wszyscy nurkowie-fotografowie świata. Na fali tej tęsknoty zrobisz karierę, mówię ci Nikonie. Nikt nie zauważy że wstawiasz do swoich aparatów matryce wielkości paznokcia chomika syryjskiego.

Jeden z najciekawszych selfików na świecie, wykonany Nikonem D2x

Tak czy siak- miło że istnieje firma, która produkowała wyroby jeszcze dla cesarza Yosihito w okresie Taishō (1912-1926), bo nie wiem czy wiecie, ale historia Japonii nie dzieli się na średniowiecze, renesans, barok, odrodzenie, ale na okresy, zgodne czasowo z panowaniem kolejnych cesarzy. Tak to już jest w Mc Donaldzie (cytat).

W ogóle sporo się o Japonii dowiedziałem ostatnio. Na przykład, że przed II Wojną całą gospodarką Japonii rządziło sześć rodzinnych klanów- karteli gospodarczych, zwanych zaibatsu. Po przegranej wojnie okupanci amerykańscy zarządzili koniec klanów zaibatsu i nakazali rozwiązać rodzinne koncerny. Już w latach 50-tych utworzyły się nowe kartele. O jeszcze mocniejszych powiązaniach. Tym razem zgromadzone pod skrzydłami poszczególnych banków i ich kapitałów, oraz możliwości kredytowania. Nazywają się keiretsu. Jest ich dzisiaj osiem. Zawierają dziesiątki firm powiązanych ze sobą kapitałowo w nierozwiązywalne supły. I dopiero teraz jest jasne, że jeżeli jesteś szefem Mitsubishi Motors, to kupujesz wyłącznie Nikony (oba z koncernu Mitsubishi) , a jeżeli pracujesz w Canonie, to nie wypada jeździć ci niczym innym niż Nissan (oba z koncernu Fuyo). Podobnie pracownicy Fuji muszą po pracy chlać wyłącznie sake marki Suntury, a Pentaksiarze jeździć motocyklami Kawasaki.
Nie ma przebacz.
Tak to już jest w McDonaldzie.

Fabrykant
dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty.


P.S. Zapraszamy na Facebooka Fotodinozy, czyli na Fanoskąstronę na Twarzoksiągu:
https://www.facebook.com/fotodinoza/



Źródła i źródełka:









3 komentarze:

  1. Okupanci amerykańscy w Japonii (gen. McArthur) zarządzili też, śladem PZPR, reformę rolną w Japonii oraz równouprawnienie kobiet a może nawet gejsz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Istnienie stuletniej firmy nie jest w JP wyjątkiem. Polecam wpis o długowiecznych firmach u kol. Boniego: http://bs-blog.clouds-forge.eu/index.php?post=2016_01_23_00_Nieoczekiwana_dlugosc_zycia

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.