piątek, 24 czerwca 2016

Prawda nie istnieje. Huzia na Józia.


Fot. Steve McCurry.

Kto wierzy jeszcze w to, że fotografia przedstawia obiektywną prawdę?
Ręka w górę, proszę!

No, parę rąk się podniosło...

Huzia na Steva Mc Curry'ego. Znany dotąd jako bardzo znany fotoreporter National Geographic został znanym oszustem.

Napisałem już o tym wpis, gdzie dwóch moich alter egów dyskutowało na ten temat, ale jeszcze napiszę, bo to polowanie z nagonką dalej trwa.

Fot. Steve McCurry, Kuba.



Na włoskiej wystawie zdjęć fotografa odkryto, że niektóre jego zdjęcia są retuszowane- za pomocą klonowania wykasowano z nich przechodnia, napisy na murach i znak drogowy w mało widocznym tle. Na tapetę wzięto potem wszystko co było dostępne z dorobku McCurry'ego i przeanalizowano zmiany jakie podlegały jego zdjęcia. Na niektórych z nich widać wyraźną obróbkę i zmiany pewnych istotnych elementów, a nawet znikanie pewnych postaci (usunięto już z sieci najbardziej ostry przykład retuszu jakim było wykasowanie jednego z piłkarzy z poniższego zdjęcia).
Fot. Steve McCurry
 
 Zmian na zdjęciach dokonali współpracownicy fotografa, zajmujący się obróbką jego klatek. Jeden z nich został z tego powodu zwolniony.



Fot. Steve McCurry


McCurry został oskarżony o sprzeniewierzenie się kodeksowi fotoreporterów, który mówi o nieingerencji w treść zdjęcia. Została podważona wiarygodność fotografa i jego dotychczasowego dorobku.

Czy słusznie?

Fotografia straciła cnotę już dawno. Nie było to wcale wtedy, gdy sowieccy komuniści retuszowali zdjęcia przywódców, tak aby zdało się, że niektórzy z nich nigdy nie istnieli. To się stało wtedy, gdy wynaleziono ciemnię fotograficzną. Od tamtych czasów można fotografię poprawiać. I się ją poprawia.

-Nie wolno! To zbrodnia na prawdzie!- zakrzykną puryści.

-Nie wolno, ale można- odpowie dzielny wojak Szwejk podczas osudov za světove valky.

Różnych rzeczy nie wolno, wedle różnych zasad

Ludzie najbardziej nie lubią różnych rzeczy.
                 Krzysztof Gol- Piotrowski

Nie wolno na przykład retuszować elementów zdjęcia w fotografii reporterskiej

Ale w fotografii artystycznej- już można.

No to teraz powiedzcie gdzie przebiega granica.

Ansel Adams- nie opisałem tego we wpisie o nim na Fotodinozie- za młodu wlazł był na masyw Half Dome w dolinie Yosemite targając ze sobą skrzynkowy, wielkoformatowy aparat i zrobił zdjęcie górom zakładając na obiektyw czerwony filtr. Filtr ten wzmocnił kontrast nieba i podkreślił profil grani.
Fot. Ansel Adams "Monolith, Yosemite"

W późniejszym czasie, u szczytu kariery, uznał fakt  użycia filtra za zbrodnię i ogłosił manifest braku manipulacji filtrami i deklarację przedstawiania świata takim jaki on jest. Grupa fotograficzna f/64, którą założył miała w założeniach tworzenie „czystej i prostej fotografii”, odwzorowującej świat bez tricków.

Nie przedstawił tylko manifestu braku manipulacji w ciemni.
 
Sądząc po późniejszym dziele Ansela Adamsa, o którym się już pisało- „Wschód księżyca, Hernandez, New Mexico” i po tym jak było ono później przez wiele lat przez niego interpretowane na odbitkach (nadal z tego samego negatywu)- działania w ciemni z powodzeniem zastępowały mu wszystkie filtry świata.

Ansel Adams. Nad nim odbitka zdjęcia z lat 40- tych i o 30 lat późniejsza.


No i pytanie pierwsze- czy Adams żył w prawdzie, czy też był hipokrytą?

No i pytanie drugie: czy jego zdjęcia to fotografia artystyczna, czy może dokumentacyjna? W National Geographic też była szeroko i wielokrotnie publikowana- zupełnie tak samo jak zdjęcia Steve'a Mc Curry'ego.

No i pytanie trzecie: czy Adams jest przez swoje manipulacje w ciemni gorszym fotografem niż inni? Bardziej kłamał?

I czy w ogóle to było kłamstwo?

A gdzie jest prawda?

Bo jakoś mi się wydaje, ze na fotografii może jej nie być WCALE. I nie potrzeba do tego Photoshopa, ani manipulacji w ciemni. Wystarczy kadrowanie.
Wystarczy kierować obiektyw w odpowiednią stronę, by ukryć całe zło tego świata i stworzyć estetyczny raj na ziemi, cud i samą łagodność.
Wystarczy przesunąć się dwa kroki, by podkreślić cały mroczny syf tego padołu, jego smutek i brutalność i jego bezmiar krzywd.

To proste. I każdy kto przyłożył oko do wizjera dokonuje selekcji swojej własnej prawdy, zanim jeszcze wejdzie do ciemni, albo usiądzie przed monitorem komputera z zamiarem retuszowania.

Fotografia potrafi udowodnić wiele nieprawdziwych tez. Tezę o tłumie na manifestacji, tezę że miasto jest piękne, albo tezę, że wszyscy przeciwnicy polityczni mają non stop wykrzywione w złości głupie miny.

Da się te tezy fotografią obronić- wystarczy przejrzeć dowolne gazety.

A czy fotoreporterzy tych gazet żyją w prawdzie?

A czy fotografowie tych gazet nie są takimi mniej więcej oszustami jak Steve McCurry?

Niech każdy, kto równa z ziemią znanego fotoreportera National Geo odpowie sobie sam na te pytania, a potem niech rzuca kamieniami ile wlezie.

Nie zgłębiłem kiedy powstał pierwszy kodeks fotoreporterów, nie wiem nawet czy jest to do zgłębienia, ale ten najbardziej znany, na którym większość późniejszych się wzoruje pochodzi z Krajowego Związku Fotoreporterów Prasowych USA (National Press Photographers Association). Związek ten powastał w 1946 roku:

Kodeks etyczny

Fotografowie i osoby zarządzające procesem produkcji informacji wizualnych mają obowiązek:
  1. Zachować dokładność i bezstronność podczas relacjonowania zdarzeń.
  2. Nie poddawać się manipulacji ze strony organizatorów aranżowanych „fotookazji”,
  3. Dbać o kompletność przekazu odpowiedni kontekst fotografii. Unikać stereotypowego przedstawiania określonych osób i grup. Nie uzewnętrzniać na zdjęciach własnych przekonań.
  4. Traktować fotografowane osoby z szacunkiem i godnością. Okazywać szczególne względy i współczucie ludziom dotkniętym różnego rodzaju nieszczęściami. Nie naruszać granic prywatności osób pogrążonych w bólu, chyba że bardzo ważny interes społeczny uzasadnia takie zachowanie.
  5. Podczas fotografowania nie ingerować w sposób świadomy w bieg wydarzeń, nie zmieniać wyglądu sceny i nie szukać możliwości ingerencji.
  6. Dbać o to, by obróbka fotografii nie naruszała integralności obrazu, jego treści ani kontekstu. Nie manipulować obrazami ani nie dodawać do nich dźwięków, które mogłyby wprowadzać odbiorców w błąd albo powodować niewłaściwą interpretację zdarzeń.
  7. Nie płacić informatorom ani fotografowanym osobom ani nie wynagradzać ich w żaden inny sposób za udzielanie informacji i możliwość fotografowania.
  8. Nie przyjmować podarunków, przysług ani pieniędzy od ludzi, którzy chcieliby mieć wpływ na kształt dziennikarskiej relacji.
  9. Nie przeszkadzać świadomie w pracy innym dziennikarzom.

Fotograf prasowy powinien:
  1. Pilnować, żeby sprawy publiczne były załatwiane w sposób jawny. Bronić prawa dziennikarzy do dostępu do informacji.
  2. Szukać w psychologii, socjologii, naukach politycznych i sztuce inspiracji do tworzenia nowych sposobów patrzenia na świat i prezentowania zdarzeń. Pracować z nieustającym zapałem do rejestrowania aktualnych wydarzeń i wykazywać entuzjazm dla nowoczesnych mediów wizualnych.
  3. Bronić swobodnego i nieograniczonego dostępu do fotografowanych osób, proponować inne rozwiązania w miejsce zbyt powierzchownych lub pospiesznych, dbać o różnorodność punktów widzenia i pokazywać problemy w nietypowych i niepopularnych ujęciach.
  4. Unikać działalności politycznej, społecznej i gospodarczej oraz innych zajęć, które mogłyby ograniczać niezależność dziennikarza albo sprawiać wrażenie, że ją ograniczają.
  5. Zachowywać się dyskretnie i skromnie w kontaktach z fotografowanymi osobami.
  6. Szanować integralność momentów fotograficznych.
  7. Dawać dobry przykład innym dziennikarzom i dbać o zachowanie wysokich standardów sformułowanych w niniejszym kodeksie. W sytuacjach, w których istnieją wątpliwości co do tego, jakie zachowanie jest właściwe, szukać rady u osób przestrzegających najwyższych norm etycznych.
  8. Fotografowie prasowi powinni także nieustannie doskonalić swoje rzemiosło i podnosić standardy etyczne obowiązujące w branży.

Wczytując się pilnie w te podpunkty i obserwując świat dookoła można stwierdzić, że standardy te w mniejszym lub większym stopniu łamane są nagminnie.

Kodeksy reporterów mówią o dawaniu świadectwa prawdzie. O niemanipulowaniu obrazem. Mówią też o tym, że reporter ma być obserwatorem, a w żadnym wypadku nie inicjatorem wydarzeń. Nie ingerować. Rejestrować.

Gdzie w tym wszystkim mieszczą się fotoreporterzy wojenni? Też mają nigdy nie ingerować w zastaną sytuację? Nie stawać nigdy w obronie fotografowanych ludzi? Naciskać spust w milczeniu? Pewnie zwykle tak się to dzieje.

Fajnie, ale czasami kończy się to samobójstwami ze względu na wyrzuty sumienia i traumę (np. Kevin Carter, można o nim poczytać tutaj)



Gdzie w tych kodeksach mieszczą się paparazzi? Na przykład ci, którzy ścigali Dianę i Dodiego Al Fayed, aż do wypadku w tunelu? To też są nieingerujący fotoreporterzy?

Zostawmy paparazzich, zresztą.

Pytania i tak się nasuwają.

Mieszanie z błotem Steva McCurry'ego jest łatwe i proste. Głównie dlatego, że został przyłapany. No i że nie poczuwa się specjalnie do winy, jako że to nie on, a jego asystent te zdjęcia retuszował, a zdjęcia były jego impresjami z Kuby. Czy warto jednak wytaczać armaty na znanego fotografa?

W moim odczuciu McCurry więcej mógł w swym życiu nagrzeszyć kierując obiektyw nie w tę stronę co powinien, niż pozwalając na wyretuszowanie przechodnia ze swojego zdjęcia z Kuby.

Nagrzeszył mniej więcej tak samo jak każdy fotograf.

Fotografowie mają zdecydowane tendencje do kierowania obiektywów w stronę rzeczy NIETYPOWYCH. Osobliwych wyróżniających się i znaczących. Intensywnych, zwracających uwagę. Jak możemy zatem wymagać by fotografia opowiadała nam szczerą prawdę o nudnym na ogół świecie, skoro nie mielibyśmy ochoty tej prawdy oglądać. Chcemy oglądać same fajerwerki.

Dekalog reporterów jest projekcją, wyrazem pewnych złudzeń, jakie chcielibyśmy mieć na temat fotografii. Chcielibyśmy, żeby opowiadała nam prawdę, całą prawdę i tylko prawdę, tymczasem opiera się ona na- jakby tego nie nazywać- iluzji.

Ja też bym tęsknił za prawdą szczerą w fotografii. Też bym chciał, żeby wszystko było przepięknie.

Też uważam, że należy usuwać z różnych konkursów retuszowane zdjęcia, o ile regulamin ich nie dopuszcza. Ale tu kryteria są jasne- chcesz brać udział w jakimś World Press Photo- nie retuszuj. To rodzaj zawodów sportowych w artystycznym medium.

Nie należy jednak popadać w przesadę w żadnej dziedzinie i spodziewać się rzeczy niemożliwych.
Na przykład tego, żeby ludzie byli ideałami. Albo tego, żeby dziedzina oparta na iluzji i działaniu artystycznym poddała się ścisłym kryteriom.

Fabrykant
dyrektor kreatywny, coś mało ostatnio walnięty o sprzęty, ale poczekajcie do jakichś kolejnych wpisów to wam pójdzie w pięty.







5 komentarzy:

  1. hurgot sztancy25 czerwca 2016 20:09

    kombinacje wszędzie i na każdym kroku, nawet tam, gdzie ich być nie musi, w sporcie, w emisji spalin, w fotografii, w umowach z bankiem - ludzie już chyba inaczej nie umieją...

    dawać jakieś sprzęta!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś tam będzie. Pisze się.
      A co Szanowny Pan by wolał? Solidny opis pojedynczego zabytku, czy też może Top Five jakichś starych gratów?

      Usuń
    2. hurgot sztancy26 czerwca 2016 21:11

      poproszę o jedno i drugie, ale jeśli mam wybierać, to top fajw!

      Usuń
  2. Sam prezes użył kiedyś na takie mccurrowanie pięknego słowa - absmak. Wszystko jest ok, prawda nie istnieje, wiadomo, to tamto abo i nawet totamto, ale w powieki coś tam się sypło, i nic już nie będzie takie, jak przedtem. Zgrzyta.
    A w ogóle to niezmiernie interesujący, acz mocno przegadany blog o fotografii. Tak trzymać, studiowałem w Łodzi, więc patrząc na Twoje kadry odnajduję w sobie te małe drobinki lodzermenscha, fajne to.
    Przytyk ostatni: przeglądając te walnięte sprzęty, za dużo jest aparatów z kokosa (eosów czy tam innych takich tam tu-wciśnij-tam-pokręć i posłuchaj czy pik-pik), a za mało kanciastych blaszaków na trybach i sprężynach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosta sprawa- nie znam się na nich, na tychże blaszakach mechanicznych. Zaczynałem od elektroniki i na niej skończyłem. Zresztą blogów o manualach jest pewnie trochę. Jak mi się skończą tematy elektroniczne, to może rozszerzę krąg zainteresowań.
      Przegadanie jest naturą tego pisania. Postanowiłem się nie powstrzymywać.
      A absmak jakiś jest, rzeczywiście.

      Usuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.