|
fot. David Seymour Chim- Neapol 1949. |
David Seymour Chim zostanie mostem.
Mostem pomiędzy pisaniem wpisów o niczym, relacjami z wyjazdów, a
solidnym artykułem o fotografii. Conieco też między Austrią i jej
historią, a rodzinną Łodzią. Mam nadzieję, że pan fotograf nie
obraziłby się za tak instrumentalne potraktowanie.
W mieście Łodzi, skąd się pochodzi
odbywają się dwie duże imprezy fotograficzne- pierwsza to Targi
Foto i Video w hali Expo, niegdyś w Hali Sportowej naprzeciwko
akademików Politechniki. Tej hali, przy której stał na cokole
samolot Mig 17 bodajże. Legenda miejska głosiła, że samolot
będzie stał dopóty, dopóki pierwsza dziewica nie ukończy
Politechniki Łódzkiej. Zdaje się, że jakiejś się udało, bo
samolot parę lat temu zniknął jednak z cokołu. Gratulujemy!
Kiedyś chadzało się na targi Foto
Video, kiedy jeszcze sprzęt fotograficzny stanowił tam ważny
element- stoiska uginały się od obiektywów, a hostessy z wdziękiem
pozowały tłumowi do zdjęć. Pamiętam jedne z targów z sześć
lat temu- Sony wynajęło wtedy na ekspozycję całą wielką halę-
japońskie kaligrafki malowały na papirusie japońskie literki,
sushi kipiało na stołach, niemalże sake niemalże lało się
niemalże strumieniami, a wiśnie kwitły w każdym kącie.
Potem jednak pod względem sprzętu
robiło się coraz słabiej i słabiej, choć coraz mocniej robiło
się pod względem wykładów o fotografii, warsztatów i spotkań z
fotografami. Też fajnie i bardzo miło, jednak z jednym wyjątkiem.
O ile sprzęty dawało się obejrzeć w dwie godziny w dowolnym
terminie trwania imprezy, o tyle żeby posłuchać wykładów
należałoby już wziąć sobie jakiś trzydniowy urlop od zajęć-
bo dużo z nich odbywa się w środku dnia. W tym roku spojrzałem na
listę wystawców- (brak Sony, brak Canona, brak Nikona) i na spis
wykładów i nie zdobyłem się jednak na odwiedzenie targów. Trochę
nawet żałuję.
Tak to jest z tymi targami. Bo bywało
się na wielu targach.
Pierwsze poważne targi na jakich
byłem, to były targi na Rynku Bałuckim. Dolnym Rynku Bałuckim, bo
są dwa- górny w czasach dzieciństwa był w ogóle nie targowym
pustym wygonem. Prawdziwy targ leżał na Rynku Dolnym, przy ulicy
Dolnej, wówczas błotnisto brukowanej, w otoczeniu niskich chałupek
bałuckich, bieda- kamieniczek niby z małego miasteczka. Z drugiej
strony tymczasem flankowały Rynek budynki remizy strażackiej, tej
samej dokładnie o której Tuwim pisał:
Leciała mucha z Łodzi do Zgierza
Po drodze patrzy- strażacka wieża
Na wieży strażak zasnął- i
chrapie
W dole pod wieżą gapią się
gapie.
Mucha strażaka ugryzła srodze
Podskoczył strażak na jednej nodze
Spogląda- gapie w dole zebrali się
Wkoło rozejrzał się- o rety! Pali
się!
(pisane z pamięci, wyuczone w wieku lat 4-ch)
Ja też, jako mały gapia gapiłem się
na drewnianą wieżę, która tak naprawdę nie służyła do
obserwacji (a przynajmniej nie za naszych czasów), a do suszenia
węży strażackich. W środku remizy stał Magirus, pewnie z lat
40-tych, z drabiną i błyszczał. Wiem bo zaglądałem.
Remiza stoi do dziś, choć jest już
wypas full modern nowoczesno- nijaka, gładka i nudna. Wieżę
drewnianą rozebrali już dawno. No i Magirusa nie ma, tylko Iveco.
Wiem, bo zaglądałem.
Od Renault i Iveca trzymaj się z
daleka (cytat)