piątek, 31 października 2014

APS Głupi pies. Tam go nie ma.


Advanced Photo System

A tu jest!!! Nadejszła wiekopomna chwiła! Poświęciliśmy się. Żeby móc zakosztować filmu APS i napisać specjalnie dla Was artykuł na Fotodinozę musieliśmy (w pluralis majestatis):

a) zapisać się na Ebay'a, którego dotąd omijaliśmy wypracowanym łukiem

b) wpłacić kasę z karty nikomu nieznanej firmie, spod francuskiego krzaka, która nie potrafiła nawet napisać bez błędu adresu na paczce. Ale jakoś dotarło. Chwała ci poczto!

A co to jest APS- zobacz tu. W skrócie- to najnowszy, najnowsiusieńszy system filmów analogowych, stworzony wspólnie prze Kodaka, Fuji, Canona, Nikona, Minoltę i Pentaxa w 1996 roku, o którym wszyscy już zdążyli zapomnieć. Ale za to ciekawy. Dawał możliwość zapisania danych na kadrze filmu i wydrukowania ich na odbitce, oraz możliwość zmiany niedokończonej rolki filmu w trakcie robienia zdjęć, a potem dalszego wykorzystania używanej, która przewijała się do pierwszej wolnej klatki. I jeszcze wiele innych cudów mniemanych.

Co kupiliśmy?

Najtańsze co było. Pierwsze koty za płoty. Najtańszy, nie używany film APS Fuji Nexia z Ebay'a, data ważności: sierpień 2000. Hm. Trochę jakby dawno to było. Ale pocieszmy się, że tanio. Pieniądz rekompensuje czas. Czas to pieniądz, jednym słowem.
APS Fuji Nexia
Czułość filmu- zagadkowa. Wygląda na to że Fuji chciało zrobić rewolucję także w jednostkach czułości. Oznaczenie „F100, Fine grain” Czyżby miałby to być obiecywany w latach 90-tych superdrobnoziarnisty film, specjalnie opracowany do APS?

APS Fuji Nexia
Drżąca ręką otwieramy opakowania. O rany! Co za egzotyka! Co za jakiś osobny kosmos! Nic a nic nie jest to podobne do rolki fimu 35mm.

W środku pudełka- kartka, jak w aspirynie. Nawet kolory te same. Dla świętego spokoju zażywamy aspirynę, na wszelki wypadek i per analogiam.
Ulotka objaśnia tajemne znaki apaczów, jakie pokazują się na filmie APS:


Zapomnieli tylko w ulotce napisać o przeciwwskazaniach i skutkach ubocznych.

To ja napiszę:
Przeciwwskazania

Nadwrażliwość na starą i nikomu niepotrzebną elektronikę. Alergia na brak możliwości strzelania zdjęć bez ograniczeń i opamiętania. Uczulenie na małe klatki filmowe, takie malutkie i bezbronne.

Skutki uboczne:

Drżenie rąk, podnieta, ślinotok, mogące prowadzić do załamania nerwowego i nerwowego załamywania rąk, gdy przeterminowany film okaże się nieużywalny. Brak natchnienia spowodowany szokiem.

Przed użyciem nie zapomnij skonsultować się z farmaceutą lub lekarzem weterynarii.

Ministerstwo Zdrowia, albo Opieki Społecznej, wybór należy do Ciebie.
Jak widzicie- sporo ryzykujemy.

Obcując bezpośrednio z tym produktem, najnowszą technologiczną nowością filmową, nieprodukowaną od 2011 roku widać jak bardzo starano się usprawnić wszelkie aspekty związane z fotografią na nowych filmach. APS nie jest jakoś dramatycznie mniejszy od starego filmu 35mm, natomiast wyraźnie mniejsze są wszystkie opakowania- zarówno plastikowy owalny kubełek, w który film APS mieści się bardzo ciasno, jak i pudełko tekturowe, stanowiące 3/4 objętości dawnego kartonika.
Film 35mm vs APS
Cudowne ozdrowienie

Jak wiecie, w celach ściśle naukowych (doktorat czeka na napisanie!) zakupiliśmy niedziałającego Canona EOS IX- Perłę designu/ Zdechłego praszczura. To znaczy działającego, ale takiego troszeczkę kulejącego. Chodził na trzech łapach. Zawieszał się w trakcie robienia zdjęcia.

Przygotowałem już sobie torbę, żeby oddać IX'a do naprawy, gdy- wtem! Naprawił się sam.

Jakie to tajemne procesy zaszły w jego wnętrzu? Jakie to tajemne prądy krążyły wewnątrz stalowego korpusu, niczym w królu Murdasie, lub Elektrybałcie?
Niech ułoży wiersz o cyberotyce!- rzekł nagle, rozjaśniony.- Żeby tam było najwyżej sześć linijek, a w nich o miłosci i o zdradzie, o muzyce, o Murzynach, o wyższych sferach, o nieszczęściu, o kazirodztwie, do rymu i żeby wszystkie słowa były na literę C!!
-A całego wykładu ogólnej teorii nieskończonych automatów nie ma tam czasem być?- wrzasnął rozwścieczony do żywego Trurl.- Nie można stawiać tak kretyńskich warun... Ale nie dokończył, ponieważ słodki baryton, wypełniając całą halę odezwał się właśnie:

Cyprian cyberotoman, cynik, ceniąc czule

Czarnej córy cesarskiej cud ciemnego ciała,

Ciągle cytrą czarował. Czerwieniała cała,

Cicha, co dzień czekała, cierpiała, czuwała...

...Cyprian ciotkę całuje, cisnąwszy czarnulę!!”

Stanisław Lem

Cóż mogło być naszemu Canonowi IX? Moje spekulacje biegną w stronę hamulca lustra, który znajduje się w każdej lustrzance i jest ci to po prostu kawałek piankowej gumy, pełniący rolę odbojnika, o który trzepie lustro przy każdym zdjęciu. Może od nieużywania nieco się zwulkanizował i skleił? Nikto nezna. Nikto nic nevi.

Miło tak sobie bezproduktywnie pospekulować. Ale z Lemem w pamięci.

Ładuj! Cel! Pal!

Ładujemy naszą rolkę do malutkiej komory w aparacie, zupełnie inaczej niż robi się to w tradycyjnych analogach.
Po tym jak IX łyknął film, musiałem się najwyższą siłą woli powstrzymywać przed naciśnięciem spustu, żeby sprawdzić „czy to działa”. Mamy, Szanowni Państwo tylko 25 klatek i trzeba to rozsądnie wykorzystać! Mówimy- nie słabym zdjęciom! Mówimy- nie nieprzemyślanym zwolnieniom migawki!

Będzie to krótki film o miłości do APS.

To wszystko przez żądzę pieniądza wrednego Kodaka, który zarządził, że filmy APS będą nie tylko droższe, ale też i krótsze, niż te tradycyjne. Świetny interes. Kasa miała lecieć, ale hehe, źródełko wyschło, Kodaku.

Szerokości, podziękował, szerokości (cytat)

Jakie tu zdjęcia strzelić? Hm? Nie można strzelić zdjęć bez idei, dysponując jedynym, pierwszym w życiu i dość prawdopodobnie ostatnim filmem APS. Idea niezbędna.

No więc (nie zaczyna się zdania od „no więc”) idea będzie taka:

Zszyć stare z nowym.

Zrobić zdjęcia Canonem IX, ale takie, jakich nikt nie miał szansy zrobić w czasach jego produkcji. I być może do dziś nikt na to nie wpadł. A jakich nie miał szansy? Czego się nie dało?

Szerokokątnych. Superszerokokątnych. Się nie dało.

Rozmiar klatki APS, był mniejszy niż normalnego filmu 35mm, jak wiemy. Był taki, jakby okroić klatkę filmu z każdego brzegu, zatem każdy zwykły obiektyw dawał na nowych aparatach APS obraz „bardziej teleobiektywowy”- węższy kąt widzenia.

No i co on miał robić, ten świeży nabywca Canona EOS IX? Wszystkie obiektywy standardowe stawały mu się krótkimi teleobiektywami, a gdzie szerokie kąty? No, niestety w latach 90-tych było z tym cienko, a sytuacja powtórzyła się na początku lat 2000-ch, gdy zaczęto produkować cyfrowe lustrzanki z sensorem w formacie APS-C.

Do Canona EOS IX wypuszczono jedyny specjalistyczny obiektyw EF 22-55/4-5,6, który miał pełnić rolę standardu- odpowiadał ogniskowym 35-88mm na tradycyjnej klatce, był ci to więc raczej taki substandard, taki standard jak z lat 80-tych. O pomstę do nieba wołała jego jasność. A Bóg widział i nie grzmiał. Nie mścił.

Jak kto chciał szerzej, lub co gorsza jaśniej- mógł fundnąć sobie kosztowne szkło z półki półprofesjonalnej, lub profi. Mało to miało sensu dla amatora.

No, ale była nadzieja że nabierze sensu, gdy format filmu APS się rozpowszechni i producenci wypuszczą jakieś obiektywy pod małą klatkę. Historia jednak była złośliwa- wcześniej APS zdechł, a dwadzieścia lat później oczekiwane obiektywy rzeczywiście pojawiły się- tym razem przeznaczone dla cyfrówek, z matrycą o małym rozmiarze.

Idźmy więc na ekstremum- jak najszerzej, jak najszerzej! Na maksa!

Dopięliśmy swoje superszerokie kąty do IX'a. Ale było nam mało. Dzięki sile perswazji i urokowi osobistemu wydębiliśmy na trochę sprzęt od, naprawdę, świetnie zaopatrzonego sklepu www.sklepbeznazwy.com.pl na Narutowicza w Łodzi. O takie sprzęty:

Sigma 10-20/3,5 DC

Sigma 10/2,8 Fisheye DC

Sigma 10/2,8 DC Fisheye, Canon IX+ Tokina 11-16/2,8, Sigma 10-20/3,5 DC

O takie Polske walczyłem! Szeroki kąt dla każdego!

No, trzeba powiedzieć o pewnych bolączkach i niedociągnięciach aktualnego etapu. Trzeba szczerze powiedzieć kolektywowi, że te obiektywy, które według ich producentów miały być mniejsze i lżejsze, dzięki przeznaczeniu na małą klatkę APS-C, są takie, o ile mają być ciemne jak nieszczęście. Jeżeli mają być jasne, dorównując tym profesjonalnym na pełną klatkę, no to niestety rozmiarowo są zupełnie takie same jak pełnoklatkowe potwory.
Pełnoklatkowy potwór. Ale te na APS-C są takie same.
 Na nic nasz misterny plan, panie mecenasie. Na nic plan stworzenia małego i poręcznego sprzętu z malutkim obiektywem. Udało się to od biedy dopiero ostatnio, w bezlusterkowacach, a i też nie wiadomo.
 
Mniejsza o to.

Większa o to że superszerokokątne obiektywy z mocowaniem EOS/EF są bez wyjątku duże. A IX jest maleńki, gładkostalowy, z mikrouchwytem pod prawą rękę. Cały ten zestaw obiektywowo- aparatowy jest kuriozalnie niewyważony i mało poręczny, w porównaniu z klasyczną lustrzanką.

Trzepnęło się kilka zdjęć.

Aparat jest bardzo cichutki, przesuw filmu jest bardzo szybki, co zrozumiałe, zważywszy na rozmiar klatki (Nie rozmiar się liczy, ważne żeby był gruby i długi- cytat).

Nie liczy się rozmiar, ale już po pierwszym zrobionym realnym zdjęciu, widać że wizjer w IX-ie jest za mały. Otóż jest mniej więcej wielkości amatorskiego wizjera w przeciętnym Canonie. Niby ok., ale akurat w IX'ie, gdy chcemy zrobić zdjęcie panoramiczne, wizjer zostaje przycięty przez elektroniczną maskownicę. Wtedy znika około 30% wizjera, i celowanie odbywa się metodą „wytęż wzrok i znajdź prawdziwe granice kadru”.

Elektroniczne maskownice są jednak takie sobie, bo ukośnie paskowane, zamiast wyświetlane jako proste linie ograniczające kadr. Trzeba trzy razy upewniać się czy motyw zmieści się w granicach naszej panoramy. Minus, drogi Canonie! Krecha!

A pod krechą robiliśmy dalej zdjęcia.

Midrollenie

Kilka dni zajęło kolekcjonowanie kadrów i nadeszło wreszcie zdjęcie nr 23. Wtedy postanowiłem zaryzykować i spróbować największego cymesu, jaki oferował system APS, zwanego z angielska „Midroll change”. Pozwalał on zamienić rolkę nieskończonego filmu na inną rolkę, a potem reversum, z powrotem, przy czym aparat przewijał używany film do pierwszej wolnej klatki. No ciekawe jak to zadziała? I czy zadziała? Naciskamy guziczek.

Git! Działa!!! Film daje się wyjąć. Zmienił znacznik na „2- częściowo naświetlony”. 
Przewijanie 25 klatkowego filmu jest bardzo szybkie, zarówno w jedną, jak i w drugą stronę. Gdybyż jeszcze dziś produkowano filmy APS o czułości 800 i 1600 ISO! Gdybyż produkowano filmy czarno- białe! Gdybyż system APS wymyślono o trzy lata wcześniej! Gdybyż za chwilę nie weszły na rynek cyfrowe aparaty! Gdybyż bym był młodszy, chudszy i bardziej kudłaty!

Wszystko wyglądałoby inaczej.
Ale wygląda tak jak wygląda.

Ponieważ idea była szerokokątna- wszystkie zdjęcia, jakoś tak same wychodziły nam w formatach „P” Panoramic (1:3) i „H” HDTV (9:16) . Do 23-go zdjęcia ani razu nie skorzystało się z formatu C Classic (2:3). 
 
Przedostatnie dwa zdjęcia postanowiłem strzelić jednak w proporcjach bardziej kwadratowych, a zatem przeznaczyć je na portrety. Tutaj też spróbujemy zadziałać niekonwencjonalnie i nie przerywać zszywania przeszłości z teraźniejszością. Same nówki w połączeniu ze starówką.

Mianowicie podłączyliśmy oto Sigmę 30/1,4 DC HSM, w miarę nowy i bardzo jasny obiektyw, przeznaczony na małą klatkę cyfrową. Jego twórcy zapewne nie pamiętali, że w ogóle istniała mała klatka analogowa. A Fotodinoza pamiętała. Słonie mają dobrą pamięć (cytat).

Na sam koniec, klatkę numer 25 (i ani jednej więcej) strzeliliśmy wiekową Sigmą AF 24/2,8 Macro (test Fotodinozy tutaj). Byłby to obiektyw idealny do tego aparatu. Malutki, poręczny i wszechstronny. Ale nie. Ze starymi Sigmami Canon IX nie będzie robił. Odmawia chłopak tej współpracy. Zawiesza się, gdy tylko przesłona jest inna niż maksymalnie otwarta (f/2,8).

Niniejszym ogłaszam odkrycie, że IX jest pierwszym w historii modelem Canona (1996), który nie współpracuje, szczerząc kły, ze starszymi Sigmami. To odkryłem ja, Jarząbek, trener pierwszej klasy (cytat).

Dość dziwne jest to, że później produkowane tradycyjne modele analogowe hulały ze starymi Sigmami aż miło, do roku mniej więcej 2001.

No i nadeszła wreszcie chwila rozstania. Wyjmujemy naświetlony film, ze znacznikiem ustawionym automatycznie na „3- naświetlony, niewywołany”.
No i co teraz, ósma klaso? Chciałbym, jako lokalny patriota oddać film do wywołania i odbitek w jakimś lokalnym fotolabie. Ale niente, amore, takiego lokalnego fotolabu. Mógłbym oddać film do Fotojokera w najbliższym Tesco. Już prawie oddałem. Ale, czujnośc przede wszystkim! W Fotojokerze format P (Panoramic) ma rozmiar odbitki 10x24cm. Hm. Jakoś nie bardzo wychodzą im proporcje 1:3. Obrzynają panoramy z każdej strony tępym nożem! Nigdy!

Muszę wysłać go w kopercie, zdając się na pocztę, do odległego miasta Tychy o tutaj: Fotonet Tychy . Nie dość że odbitka panoramiczna ma przepisowe 10x30cm, to jeszcze mogą zeskanować film APS. Czyli zrobić to, co wg założeń systemu APS nie jest możliwe.

APS- ostatnie pożegnanie z opakowaniem

A czy coś z tego będzie?
A nie wiem. I Wy też nie wiecie.

Zostańcie nastrojeni. Ciąg dalszy nastąpi. Nawet jak nic nie wyjdzie.

Fabrykant
dyrektor kreatywny walnięty o sprzęty


Źródła:

Instrukcja manualna do Canona IX7

Obiektywy dzięki uprzejmości www.sklepbeznazwy.com.pl. Dziękuję i polecam.


6 komentarzy:

  1. Pisz Pan więcej, bo aż miło czytać...

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na efekty, gdyż oczekuje paczki z owym sprzętem :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Efekty zostaną opracowane i opisane najpewniej w przyszłym tygodniu. Konieczna cierpliwość, jak w nieprzypadkowym poście: http://fotodinoza.blogspot.com/2014/11/film-protest-przeciwko-swiatu.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tego co pamiętam APS miał mieć jeszcze jedną zaletę, po wywołaniu miał film siedzieć z powrotem w kasecie żeby się nie niszczyć, nie rysować. Problemom miał zapobiegać zupełnie inny materiał do produkcji filmu, który miał być bardziej elastyczny i cieńszy od stosowanego w filmie 35mm. Pytanie czy u nas w kraju podczas wywoływania zachowają oryginalną kasetę, czy potraktują ją po naszemu.... śrubokrętem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wsjo prawilno, jak może Pan przeczytać w następnym odcinku: http://fotodinoza.blogspot.com/2014/11/aps-gupi-pies-vol-ii-konkurs-filmowy-w.html. Kaseta ocalała i ma się dobrze.

      Usuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.