poniedziałek, 25 listopada 2019

Aleksander Rodczenko, Charles Sheeler, Henry Ford

fot. Charles Sheeler
Wyobraźcie sobie coś takiego: największy kompleks fabryczny świata. Sto dwadzieścia tysięcy pracowników. 2,4 kilometra długości, 1,6 kilometra szerokości. Dziewięćdziesiąt trzy budynki o powierzchni użytkowej 1,5 km2 (słownie: półtora kilometra kwadratowego podłóg!). Sto sześćdziesiąt kilometrów wewnętrznych torów kolejowych, własna elektrownia, oraz własne nadbrzeże nabrzeże portowe z dokami dopełniają obrazu. A doprawiają je własne statki transportowe fabryki cumujące na tym nadbrzeżu. Myślicie zapewne że to Chiny, albo jakiś Ulsan w Korei Południowej, gdzie Hyundai ma największą stocznię? 
Nie.
To pradziadek dzisiejszych giga - fabryk, na niej wzorowano się budując następne w różnych miejscach globu. Fabryka Forda w Dearborn, zwana River Rouge Complex, a w skrócie The Rouge. Rocznik 1917.
Henry Ford i jego firma u szczytu dominacji. Po sukcesie najpopularniejszego samochodu w historii - Forda model T. Do nowo budowanej fabryki i jej własnego nabrzeża przy rzece Rouge przypływały własne statki Forda, z własnym węglem i rudą żelaza Forda na pokładzie, wydobywanych we własnych kopalniach. Samochody były tam budowane ab ovo, z proszku do gotowego wehikułu, w jednej fabryce. 


fot. Charles Sheeler

Większość budynków postawił pan architekt Albert Kahn, ulubiony projektant Henry'ego Forda - zrobił mu ponad 1000 projektów. Chciałoby się mieć takiego klienta. Pan Kahn miał ich wielu, bo był najbardziej płodnym w Ameryce projektantem fabryk - w późniejszym roku 1937 zbudował 19% wszystkich fabryk ówcześnie stawianych w USA. Nie tylko w Stanach projektował. W 1929 roku dla komunistycznego Związku Radzieckiego, za poleceniem amerykańskiego rządu, stawiał fabrykę traktorów w Stalingradzie oraz szkolił radzieckich architektów.


fot. Charles Sheeler

Wszystko za sprawą wielkiej biegłości w konstrukcjach żelbetowych. Pierwsze tego typu budynki biuro Albert Kahn Associates stawiało jeszcze w XIX wieku, a w 1903 roku zbudowało nową fabrykę samochodów Packard, którą zainteresował się Henry Ford. Żelbet pana Kahna, oprócz korzystnej dużej wytrzymałości miał jeszcze jedną wielką zaletę, w stosunku do dawniej stawianych obiektów - nie był palny.
Modernistyczne konstrukcje żelbetowe były jednym z przejawów nowoczesności na początku XX wieku.

Podobnie jak modernistyczna fotografia.
Miasto masa maszyna inspirowały, robiły wrażenie potęgą i niespotykaną wcześniej skalą. Wielu artystów zostało uwiedzionych. Nawet takich, którzy


się tego nie spodziewali.
W 1927 roku malarz i fotograf Charles Sheeler dostał zlecenie od agencji reklamowej obsługującej Ford Motor Company na zrobienie "kolekcji zdjęć przedstawiających fabrykę". Wcześniej Sheeler, absolwent malarstwa na akademii sztuk pięknych liznął nieco paryskiego kubizmu. Mieszkał przez pewien czas w Europie, inspirował się Picassem i Braquem i w tę stronę kierował swoje zainteresowania. Motywy przemysłowe i techniczne, oraz architektura przewijały się często w jego obrazach. Niemniej po powrocie do USA stwierdził, że nie będzie w stanie utrzymać się z malarstwa. Zakupił zatem słynnego Kodaka Brownie, na którym uczył się podstaw fotografii. Został dokumentalistą. Dostawał zlecenia na fotografie budynków i reprodukcje dzieł sztuki, dokumentacje zbiorów znanych kolekcjonerów. Znał się blisko z fotografami Alfredem Stieglitzem z którym brał udział w kilku wystawach i Paulem Strandem, współpracując przy jego krótkometrażowym, awangardowym filmie "Manhatta". Sheeler zaczął wkrótce łączyć swoje działania w jedno, wykorzystując własne fotografie jako motywy obrazów.


fot. Charles Sheeler

fot. Charles Sheeler

fot. Charles Sheeler

autor: Charles Sheeler

W fabryce River Rouge Sheeler spędził sześć tygodni. Po sfotografowaniu kompleksu stwierdził: "Jest to jeden z najbardziej ekscytujących tematów, z jakimi miałem do czynienia". Chętnie przyznałbym mu rację, zwłaszcza po latach. Fotograf stworzył monumentalne, bardzo graficzne, doskonałe kompozycyjnie zdjęcia. Budynki i instalacje tworzą samoistną, nieco odhumanizowaną strukturę, abstrakcję wziętą prosto z rzeczywistości - fascynujący hymn dla epoki stali i żelbetu. 
Geometria, linie i gładkie płaszczyzny dominują w tych fotografiach, organizują przestrzeń i wypełniają ją atrakcjami bez ludzkiej obecności. Był to kosmos 1999 dwudziestolecia międzywojennego.



Fotografie Sheelera zostały wykorzystane w bardzo ciekawy sposób, oprócz tego, że stały się ikoną amerykańskiej sztuki tamtego okresu. Otóż zareklamowano jedną z nich wypuszczenie Modelu A w prestiżowym czasopiśmie Vanity Fair. Była to reklama samochodu bez żadnego samochodu. Zdjęcie, najbardziej znane z prac Sheerera, było opatrzone biblijnym podpisem "Po dziełach ich poznacie" ogłaszało o nowoczesności i zaawansowaniu produkcji u Forda. Model A pozostawał w domyśle.
Mówimy Lenin - a w domyśle: partia.
Mówimy partia - a w domyśle: Lenin.
Taki mi się cytat samorzutnie nasunął. Może za dużo Aleksandra Rodczenki pooglądałem...

Podobną geometryczną stylistyką zachłysnęli się w podobnym czasie (nieco wcześniej) również rosyjscy konstruktywiści, którym z resztą takie same fabryki stawiał  wspomniany pan Albert Kahn. Fabryczne pejzaże Sheelera kojarzą się z mechanicznymi detalami Aleksandra Rodczenki fotografowanymi w fabryce traktorówMiasto masa maszyna
Rodczenko, entuzjasta, oryginał i ekscentryk, organizator radzieckiej sztuki także doznał fascynacji przemysłem, inwestycjami Sowieckiego Sojuza.


fot. Aleksander Rodczenko

fot. Aleksander Rodczenko


fot. Aleksander Rodczenko

fot. Aleksander Rodczenko

fot. Aleksander Rodczenko

fot. Aleksander Rodczenko

fot. Aleksander Rodczenko

fot. Aleksander Rodczenko

fot. Aleksander Rodczenko

fot. Aleksander Rodczenko

 Fotografował maszty energetyczne, budowę kanału Biełomorskiego (w czym nie przeszkadzało mu użycie do jego budowy niewolniczych robotników przymusowych, których zginęło około 50 tysięcy)- głosił wielki sukces radzieckiej gospodarki swoimi świetnymi, geometrycznymi kompozycjami. Tutaj na wielu zdjęciach fabrycznych także nie ma ludzi - instalacje przemysłowe przemawiają milczącym językiem, człowiek jest tylko symbolicznym dodatkiem.
Prawie jak u Sheelera.
Jak wiemy "prawie" robi czasem dużą różnicę.
Sheeler robił to z pobudek estetycznych i ekscentrycznych, Rodczenko w imię ideologii. Obydwaj robili świetną robotę. Ale to Rodczenko skończył marnie - wyklęty za swoją fotografię w czasach nadchodzącego w ZSRR socrealizmu.


Aleksander Rodczenko

Charles Sheeler
Przychodzi mi na myśl, że należy trzymać odpowiedni dystans wobec wszelkich "izmów". Nawet jeśli nie zrobicie kariery i nie zatrudni was żaden Henry Ford - przynajmniej nie napiszą o was krytycznej notki na jakimś głupim blogu fotograficznym.

Czego i Państwu Szanownym życzę.

Fabrykant




http://www.johnpaulcaponigro.com/blog/18609/12-great-photographs-charles-sheeler/

https://www.thoughtco.com/biography-of-charles-sheeler-4588380

https://www.dailyartmagazine.com/ford-river-rouge-complex-charles-sheeler-michael-kenna/

http://americainclass.org/sources/becomingmodern/machine/text2/text2.htm

https://www.thehenryford.org/collections-and-research/digital-collections/artifact/184616/

https://www.metmuseum.org/toah/hd/shee/hd_shee.htm

9 komentarzy:

  1. Tak sobie patrzyłem na te zdjęcia z zewnątrz fabryki i zastanawiałem się dlaczego wyglądają tak nierealistycznie (nierealnie?), jak w jakiejś grze - i tak sobie myślę, że to ze względu na ciemne, jednolite, niepomalowane w czerwono-białe pasy kominy. Widocznie ruch samolotowy był ówcześnie mniej intensywny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne foty. Jedna drobna uwaga : Nadbrzeże a nabrzeże to nie to samo.
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Nadbrze%C5%BCe
    https://pl.wikipedia.org/wiki/Nabrze%C5%BCe

    OdpowiedzUsuń
  3. Statki przybijają i cumują do nabrzeża - to element infrastruktury.
    Nadbrzeże to bardziej pojęcie geograficzne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to tak jak pobić i podbić - jedno bardziej element, drugie bardziej geograficzne...

      Usuń
  4. Coś dla europejskich socjalisów, którzy od zarania swej ideologii walczyli o poprawę bytu robotników i o 8-mio godzinny dzień pracy (zrealizował to w Europie dopiero Adolf Hitler)- otóż na początku stycznia roku 1914 wypasiony kapitalista Henry Ford wydał oświadczenie ogłaszając, że wprowadza w swych fabrykach 8-mio godzinny dzień pracy nie cackając się z socjalistami. I jeszcze ich dobił - ogłosił o podwojeniu zarobków we wszystkich swych fabrykach. Natychmiast masy robotników ruszyły na Detroit do pracy u Forda. Co więcej robotnicy z konkurencyjnych wobec Forda fabryk samochodowych, rzucali pracę aby zatrudnić się w Detroit. Zgrzytając zębami, inne fabryki musiały wprowadzić te "zdobycze socjalne" jak u Forda. Bez socjalistów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale oni, Ci robotnicy, jeszcze nie wiedzieli, że są pod opresją i uciskiem wyzyskującego ich kapitalisty - dopiero socjaliści im to uzmysłowili

      Usuń
    2. Do tego jeszcze Ford płacił na tyle dobrze, że jego pracowników zaczęło być stać na jego produkty. Aczkolwiek miał on inne wady, ten Ford.
      "Socjalizm to pokój", a kapitalizm to dwa pokoje z kuchnią, jak wiadomo.

      Usuń

Drogi czytelniku! Pragnę ostrzec, że wredny portal blogowy na jakim piszę bardzo lubi zjadać bez ostrzeżenia wpisy czytelników podczas ich zamieszczania. BARDZO PROSZĘ PO NAPISANIU KOMENTARZA SKOPIOWAĆ GO i w razie czego wstawić ponownie, na pohybel Google Blogger. Fabrykant.